Autor |
Wiadomość |
aine
Średniozaawansowany członek forum
Dołączył: 07 Wrz 2008
Posty: 445
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany:
Czw 22:38, 30 Paź 2008 |
|
"Dokądkolwiek uciekniesz, wszędzie napotkasz niebezpieczeństwo i zło, ono bowiem cię popycha, ono wybiera dla ciebie drogę. To ty musisz poszukać tego, co ciebie szuka. Musisz ścigać to, co ciebie ściga." U. le Guin
"Życie łamie każdego. A tych, którzy nie dają się złamać, tych zabija. Zabija bardzo dobrych i bardzo subtelnych i bardzo dzielnych: bez róznicy. Jeżeli nie jesteś jednym z nich, możesz być pewny, że ciebie też zabije, ale nie będzie się z tym szczególnie spieszyć." E. Hemingway
"To rzeczy w które naprawde wierzysz czynią cię człowiekiem."
"-Nie zabiorę was za darmo, staruchy. I nie mam żadnych krępujących dolegliwości.
Zbliżyła się babcia.
- A ile chciałbyś mieć? - zapytała." T. Pratchett
|
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
|
|
pjaskol
Średniozaawansowany członek forum
Dołączył: 16 Wrz 2008
Posty: 341
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z Ziemi Ognia Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany:
Pią 8:44, 31 Paź 2008 |
|
(...) nie spodziewał się takiego wyznania. Było jak uderzenie kijem w splot słoneczny. Kiedy kobieta, z którą żyjesz, którą kochałeś, odchodzi, to boli. Kiedy zamienia się w coś, w stwora o księżycowych oczach, jesteś zupełnie bezbronny. I nieźle wstrząśnięty.
- Więc kim jesteś? -spytał cicho
- Mocą, wiedzą, tchnieniem...
Pieprzyłem się z tchnieniem, pomyślał ponuro. Wspaniale. (...)
Kossakowska... Uwielbiam Cię Lars za to wewnętrzne popieprzenie
|
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Kabriela
Gość
|
Wysłany:
Sob 18:55, 01 Lis 2008 |
|
Śpieszmy się
Śpieszmy się kochać ludzi tak szybko odchodzą
zostaną po nich buty i telefon głuchy
tylko co nieważne jak krowa się wlecze
najważniejsze tak prędkie że nagle się staje
potem cisza normalna więc całkiem nieznośna
jak czystość urodzona najprościej z rozpaczy
kiedy myślimy o kimś zostając bez niego
Nie bądź pewny że czas masz bo pewność niepewna
zabiera nam wrażliwość tak jak każde szczęście
przychodzi jednocześnie jak patos i humor
jak dwie namiętności wciąż słabsze od jednej
tak szybko stąd odchodzą jak drozd milkną w lipcu
jak dźwięk trochę niezgrabny lub jak suchy ukłon
żeby widzieć naprawdę zamykają oczy
chociaż większym ryzykiem rodzić się niż umrzeć
kochamy wciąż za mało i stale za późno
Nie pisz o tym zbyt często lecz pisz raz na zawsze
a będziesz tak jak delfin łagodny i mocny
Śpieszmy się kochać ludzi tak szybko odchodzą
i ci co nie odchodzą nie zawsze powrócą
i nigdy nie wiadomo mówiąc o miłości
czy pierwsza jest ostatnią czy ostatnia pierwszą
ks. Jan Twardowski
|
|
|
|
|
skuma
Średniozaawansowany członek forum
Dołączył: 11 Wrz 2008
Posty: 471
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany:
Nie 18:03, 02 Lis 2008 |
|
"W życiu stale jesteśmy szczęśliwi i nieszczęśliwi jednocześnie. Tylko najczęściej o tym nie wiemy albo nie chcemy wiedzieć. Odrzucamy ciemne strony życia. A one przecież zawsze są. Szczęście i nieszczęście to jedność. Smutek i radość też. Strach i odwaga... Wystarczy się dobrze przyjrzeć jednemu, a zawsze zobaczymy to drugie. Dopełniające się przeciwieństwa. A więc jestem zawsze szczęśliwa - nieszczęśliwa." I wiecie co? Dobrze mi z tym:)
(Wojciech Cejrowski, Rio Anakonda)
|
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
pjaskol
Średniozaawansowany członek forum
Dołączył: 16 Wrz 2008
Posty: 341
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z Ziemi Ognia Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany:
Pon 21:09, 03 Lis 2008 |
|
Modlitwa
Wysłuchaj mojej pieśni Panie,
do Ciebie wznoszę dzisiaj głos.
Ty jesteś wszędzie, wszystkim jesteś Ty,
lecz kamieniem nie bądź mi.
Do Ciebie pieśnią wołam Panie,
bo ponoć wszystko możesz dać,
więc błagam daj mi szansę jeszcze raz,
daj mi ją ostatni raz.
Wystarczy abyś skinął ręką,
wystarczy jedna Twoja myśl,
a zacznę życie swoje jeszcze raz,
więc o boski błagam gest.
Do Ciebie pieśń tę wznoszę Panie,
czy słyszysz mój błagalny głos?
Raz jeszcze daj mi od początku iść,
daj mi życie jeszcze raz.
Już nie zmarnuję ani chwili,
bo dni straconych gorycz znam,
więc błagam daj mi szansę jeszcze raz,
daj mi ją ostatni raz.
A jeśli życia dać nie możesz,
to spraw bym przeżył jeszcze raz
tę miłość, która już wygasła w nas,
spraw bym ją przeżył jeszcze raz.
Do Ciebie pieśnią wołam Panie,
do Ciebie wznoszę dzisiaj głos.
Ty chlebem, ptakiem, słońcem możesz być,
więc kamieniem nie bądź mi.
|
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Kabriela
Gość
|
Wysłany:
Pią 14:46, 07 Lis 2008 |
|
„Pewnego dnia pomyślałem sobie: nie dokonałem niczego ważnego, nigdy nie dokonam niczego ważnego. Ale bawiła mnie fizyka i matematyka. Nie były niczym bardzo ważnym, ale uprawiałem je po prostu dla zabawy. Postanowiłem więc, że będę zajmował się różnymi rzeczami tylko dla zabawy. Właśnie tego popołudnia, kiedy jadłem lunch w kafeterii, jakiś chłopak podrzucił w górę talerz. Było na nim niebieskie godło Cornell. Podrzucony do góry talerz opadając wirował i kołysał się, a ja zastanawiałem się, jaki jest związek między tymi dwoma rodzajami ruchu. Po prostu się bawiłem, nie miało to żadnego znaczenia. Więc zacząłem się bawić równaniami ruchu przedmiotów obracających się i przekonałem się, że kiedy kołysanie się było nieznaczne, niebieska plama obracała się dwa razy szybciej niż ruch kołyszący. Następnie starałem się dojść do tego, dlaczego tak się dzieje (...) i wymyśliłem odpowiedź, po prostu dla zabawy. Potem poszedłem do Hansa Bethego i powiedziałem: »słuchaj, pokażę ci coś zabawnego«. Wyjaśniłem mu wszystko, a on powiedział: »Tak, to bardzo zabawne i ciekawe, ale jaki z tego pożytek?« Odparłem mu: »Nieważne, nie ma żadnego pożytku. Robię to po prostu dla zabawy«. Dalej bawiłem się ruchem obrotowym, co doprowadziło mnie do podobnego problemu rotacji spinu elektronu zgodnie z równaniem Diraca, a to z kolei zawiodło mnie z powrotem do elektrodynamiki kwantowej, czyli do problemu, nad którym pracowałem. Bawiłem się tak, jak poprzednio, na luzie, i wreszcie stało się tak, jakby wyciągnąć korek z butelki — wszystko po prostu trysnęło na zewnątrz. W szybkim tempie zakończyłem swoją pracę, za którą potem otrzymałem Nagrodę Nobla (R. Feynman, 1982 za: Dobrołowicz W., 1993).
|
|
|
|
|
skuma
Średniozaawansowany członek forum
Dołączył: 11 Wrz 2008
Posty: 471
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany:
Pią 16:36, 07 Lis 2008 |
|
180 stopni "Bestia"
Skąd tu nagle tyle złych emocji
To niemożliwe żebym ja to zrobił
W przypływie agresji nie poznaję siebie
Co to jest i skąd się to bierze
W każdym człowieku siedzi bestia
W każdym z nas po trochu mieszka
Ważna jest tu jedna kwestia
By jej nie dać się opętać
Tak jest od tysięcy lat
Zło się kryje w każdym z nas
Ten proceder wiecznie trwa
Każdy dwa oblicza ma
|
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Kabriela
Gość
|
Wysłany:
Pią 18:36, 07 Lis 2008 |
|
BAJKA O MIŁOŚCI I SZALEŃSTWIE
Powiadają, że pewnego razu spotkały się na Ziemi wszystkie uczucia i cechy ludzkich istot. I tak: Gdy Znudzenie ostentacyjnie ziewnęło po raz trzeci, Szaleństwo, jak zwykle obłędnie dzikie, zaproponowało:- Pobawmy się w chowanego!
Intryga, niezmiernie zaintrygowana, uniosła tylko lekko brwi, a Ciekawość, nie mogąc się powstrzymać, spytała z typowym dla siebie zainteresowaniem:
- W chowanego? A co to takiego?
- To zabawa - wyjaśniło żywo Szaleństwo-polegająca na tym, iż ja zakryję sobie oczy i powoli zacznę liczyć do miliona. W międzyczasie wy wszyscy dobrze się schowacie, a gdy skończę liczyć, moim zadaniem będzie was odnaleźć. Pierwsze z was, na którego kryjówkę trafię, zajmie moje miejsce w następnej kolejce.
Podekscytowany Entuzjazm zaczął tańczyć w towarzystwie Euforii, Radość podskakiwała tak wesoło, iż udało się jej przekonać do gry Wątpliwość, a nawet Apatię, której nigdy niczym nie dało się zainteresować.
Jednakże nie wszyscy chcieli się przyłączyć.
Prawda wolała się nie chować, w końcu i tak zawsze ją odkrywano.
Duma stwierdziła, że zabawa jest głupia, ale tak naprawdę w głębi duszy gryzło ją, iż pomysł wyszedł od kogo innego.
Tchórzostwo z kolei nie chciało ryzykować.
- Raz, dwa, trzy - zaczęło liczyć Szaleństwo.
Najszybciej schowało się Lenistwo, osuwając się za pierwszy lepszy napotkany kamień.
Wiara pofrunęła do nieba, a Zazdrość ukryła się w cieniu Triumfu, który z kolei wspiął się o własnych siłach hen! Na sam szczyt najwyższego drzewa.
Wspaniałomyślność długo nie mogła znaleźć dla siebie odpowiedniego miejsca, gdyż wszystkie kryjówki wydawały się jej idealne dla przyjaciół:
krystalicznie czyste jezioro było wymarzonym miejscem dla Piękności, dziupla - w sam raz dla Nieśmiałości, motyle skrzydła stworzono dla Zmysłowości, powiew wiatru okazał się natomiast najlepszy dla Wolności.
W końcu Wspaniałomyślność schowała się za promyczkiem słońca.
Z kolei Egoizm znalazł sobie, jak sądził, wspaniałe miejsce: wygodne i przewiewne, a co najważniejsze - przeznaczone tylko, tylko dla niego.
Kłamstwo schowało się na dnie oceanów, a może skłamało i tak naprawdę ukryło się za tęczą?
Pasja i Pożądanie w porywie gorących uczuć, wskoczyli w sam środek wulkanu.
Niestety wyleciało mi z pamięci, gdzie skryło się Zapomnienie, lecz to przecież mało ważne.
Gdy Szaleństwo liczyło:
dziewięćset dziewięćdziesiąt dziewięć tysięcy dziewięćset dziewięćdziesiąt dziewięć,
Miłość jeszcze nie zdołała znaleźć sobie odpowiedniego miejsca. W ostatniej chwili odkryła jednak zagajnik dzikich róż i schowała się wśród ich krzaczków.
- Milion - krzyknęło na końcu Szaleństwo i dziarsko zabrało się do szukania.
Od razu, rzecz jasna, odnalazło schowane parę kroków dalej Lenistwo.
Chwilę potem usłyszało Wiarę rozmawiającą w niebie z Panem Bogiem.
W ryku wulkanów wyczuło natomiast obecność Pasji i Pożądania.
Następnie, przez przypadek, odnalazło Zazdrość, co szybko doprowadziło je do kryjówki Triumfu.
Egoizmu nie trzeba było wcale szukać, gdyż jak z procy wyleciał ze swej kryjówki, kiedy okazało się, iż wpakował się w sam środek gniazda dzikich os.
Trochę zmęczone szukaniem Szaleństwo przysiadło na chwilę nad stawem i w ten sposób znalazło Piękność.
Jeszcze łatwiejsze okazało się odnalezienie Wątpliwości, która, niestety, nie potrafiła się zdecydować, z której strony płotu najlepiej się ukryć.
W ten sposób wszyscy zostali znalezieni:
Talent wśród świeżych ziół,
Smutek - w przepastnej jaskini,
a Zapomnienie... cóż, już dawno zapomniało, iż bawi się w chowanego.
Do znalezienia pozostała tylko Miłość. Szaleństwo zaglądało za każde drzewko, sprawdzało w każdym strumyczku, a nawet na szczytach gór i już, już miało się poddać, gdy odkryło niewielki różany zagajnik.
Patykiem zaczęło odgarniać gałązki... Wtem wszyscy usłyszeli przeraźliwy okrzyk bólu. Stało się prawdziwe nieszczęście! Różane kolce zraniły Miłość w oczy.
Szaleństwu zrobiło się niezmiernie przykro, zaczęło prosić, błagać o przebaczanie, aż w końcu poprzysięgło zostać przewodnikiem ślepej z jego winy przyjaciółki.
I to właśnie od tamtej pory, od czasu, gdy po raz pierwszy bawiono się na Ziemi w chowanego, Miłość jest ślepa i zawsze towarzyszy jej Szaleństwo.
|
|
|
|
|
aine
Średniozaawansowany członek forum
Dołączył: 07 Wrz 2008
Posty: 445
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany:
Pią 18:44, 07 Lis 2008 |
|
"Rzeczywistośćnie musi być rzeczywista. W odpowiednich warunkach może być tym, w co wierzą ludzie..."
"Rzeczywistość jest tym, ci istnieje w ludzkich umysłach."
A teraz fragment, który wymaga kontekstu Potwory wychodzą z ekranu (wielkie i paskudne potwory z wielkiego ekranu) w wielkim mieście (naprawde wieeelkim) i oczywiście chcą zawładnąć światem (jak każde paskudne potwory wyłażące z wielkiego ekranu). I tylko jeden bohater może uratować świat!(mimo, że ma konkurencje...gadającego psa z przerostem ambicji) I to VICTOR! I potwory właśnie wyłażą i oto cytat:
"Ogromna widmowa Ginger wyprzedziła ich, migając jak lampa stroboskopowa, i wybiła sobie wyjście przez ścianę. Z zewnątrz rozległy się krzyki.
- Wyjdź stąd - polecił Victor - Sprowadź magów, żeby to zatrzymali.
- A co ty chcesz zrobić?
Victor wyprostował się na pełną wysokość.
- Są rzeczy - oświadczył - które mężczyzna musi zrobić sam.
Obrzuciła go spojżeniem pełnym irytacji i niezrozumienia.
- Co? Co takiego? Chcesz iść do toalety czy co?"
A to wszystko T. Pratchett
|
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Kabriela
Gość
|
Wysłany:
Pią 19:24, 07 Lis 2008 |
|
EGZAMIN
Powoli założyłem białą koszulę, ciemny garnitur, zawiązałem krawat. Sprawdziłem: w indeksie brakowało tylko jednego wpisu. T e g o wpisu. Zerknąłem na zegarek, przeżegnałem się i zatrzasnąłem drzwi. Egzamin zaczynał się o godz.8.
Nie dziwiło mnie, że ulice o tej porze są zupełnie puste – była sobota. Nie poruszył mnie także specjalnie fakt, że w kolejce pod drzwiami byłem sam. Krążyły słuchy, że ostatni egzamin bywa najtrudniejszych i wielu otrzymuje termin poprawkowy.
Widocznie się przestraszyli – pomyślałem i usiadłem, a następnie założyłem nogę na nogę, żeby swobodnie kiwać lewą stopą.
- Proszę... - drzwi się uchyliły i po chwili zrozumiałem, że jestem w środku.
Sala nie różniła się od innych: długi stół, juka pod oknem, krzesło. Komisja była także niemal taka, jak zawsze: starszy mężczyzna, kobieta przy komputerze, a na parapecie wielki syjamski kot. Uśmiechnąłem się zerkając przez okno. Przez chwilę wydawało mi się, że widzę za szybą prędki ruch jakichś białych skrzydeł, ale w tym właśnie momencie człowiek z siwą brodą puknął palcem w mój indeks i dobrodusznie wyszeptał:
- A przedmiot, z którego dżentelmen zdaje nie wpisany...
- Miiiiiłość... mruknął kot i przeciągnął się w zamyśleniu.
- Mi – mi – miłość ...– odparłem i zdrętwiałem z przerażenia.
- Historia użycia – bardzo dobry, prawo pięści – dobry, polityka sąsiedzka – dostateczny, stosunki i wyjazdy zagraniczne – dobry, autoreklama – celujący.... – Siwobrody przestał nagle wertować karki indeksu i , jakby od niechcenia, zapytał:
- Jaki jest , młody człowieku , pana stosunek do zwierząt?... Zapadła cisza. Już miałem odpowiedzieć – “Och, ofiarny!” – ale kot spojrzał na mnie jakoś dziwnie, więc rzekłem:
- Pełen rozlicznych zaniedbań...
- Czy podlewa pan codziennie kwiaty? – juka spod okna odwróciła się nagle i trzepnęła listkiem.
- Zwykle robi to moja żona – odparłem.
- A propos żony – starzec uśmiechnął się i ujął mnie za rękę .– Kiedy ostatni raz – młodzieńcze – zrobiłeś dla niej coś zupełnie bezinteresownie ?
- Bardzo dawno, ojcze - odpowiedziałem, czując, że tak właśnie należało odpowiedzieć.
- On nigdy nie czyta bajek swoim dzieciom - powiedziała kobieta wertując jakieś papiery.
- No cóż, sam pan widzi – ojciec rozłożył ręce i oddał mi indeks – spotkamy się we wrześniu. W pierwszy piątek miesiąca września – dodał z naciskiem.
|
|
|
|
|
pjaskol
Średniozaawansowany członek forum
Dołączył: 16 Wrz 2008
Posty: 341
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z Ziemi Ognia Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany:
Pią 19:30, 07 Lis 2008 |
|
Patrol patrolujący rejon patrolowania okolic króleskiego parku...
(...)
... napotkał sześć trópów należących do obcokrajowców...
– Bogowie! Jak się pisze „trupów”? a poza tym chodzi o trupy obcokrajowców, czy jedynie o trupy, które były własnością obcokrajowców? (...)
Wszyscy oni dnia dzisiejszego postanowili targnąć się na żywot własny, co niniejszym uczynili.
(...)
Pięciu z nich zastrzeliło się z własnych kusz, w tym trzech za pierwszym razem nie wycelowało dobrze i musieli ponownie założyć bełty, by nimi się razić. A jeden to strzelił do siebie aż cztery razy, zanim wycelował dobrze i się ubił...
(...)
Jeden natomiast z obcokrajowców musiał czuć do siebie szczególny żal. Najpierw sam raził się z kuszy, chcąc pewnie ugodzić się w samo serce, ale nie wycelował dobrze, raniąc swą nogą od tyłu w łydkę. Następnie zaczął okładać się kolbą kuszy, a potem zadał sobie siedemnaście ciosów własnym nożem, godząc w klatkę piersiową, ale głównie właściwie, to w plecy...
– W plecy, kurwa, się raził?! Nożem?!
... następnie wyrwał z płotu pozłacaną sztachetę i dalejże się nią okładać okrutnie, co zeznali jak następuje świadkowie...
(...)
... następnie zawzięty okrutnie na swój żywot samobójca wdrapał się na mur okalający park i skoczył na trawę oddając ducha...
– Bogowie! Przecież ten mur... Tfu! ... murek, ma raptem dwa łokcie wysokości! Jak to się wdrapał i skoczył na... trawę? Nie mogłeś, pacanie, napisać chociaż, że uderzył głową w jakiś korzeń?
– Tam nie ma korzenia.
(...) – Następnym razem, półgłówku, napisz, że korzeń był, ale go zbójcy potem ukradli. Taaaaaaa... Taaaa... Samotność i zły los często do samobójstwa przywodzą, nawet sześciu ludzi naraz. Mniemam jednak, że po stronie samotności i złego losu żadnych strat nie zanotowano, co?
– A gdzie tam, szefie. Te samotności i złe losy poszli później chlać do knajpy.”
|
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Kabriela
Gość
|
Wysłany:
Pią 19:31, 07 Lis 2008 |
|
WYZNANIA NIEDOSZŁEGO ANIOŁA
Wbrew pewnym wysiłkom (uczyłem się np. latać, w porę znikać i działać w ukryciu), wbrew dyskretnej propagandzie, dzięki której omamiałem przez pewien czas dalekich kuzynów i kolegów w pracy (starając się np. możliwie jaskrawo i często demonstrować moje liczne i niezwykłe cnoty) - wbrew temu wszystkiemu przemiana nie nastąpiła i eksperyment musiał zostać zatrzymany. Przeżuwając słuszną gorycz porażki i błędu, czuję się zmuszony do smutnego wyznania: nie jestem aniołem.
Nie chcę naturalnie powiedzieć, że nie ma aniołów. Przeciwnie, właśnie świadomość, że anioł istnieje pozwoliła mi odkryć że nim , mimo starań , nie jestem. Nie chcę też powiedzieć, drogi czytelniku, że ty , mimo swoich zalet nie jesteś aniołem. Nic z tych rzeczy. Chodzi mi tylko o to, by wyraźnie stwierdzić, że anioł jest kimś innym niż ja i na tym zakończyć.
Naturalnie, nie skrzydła decydują o różnicy. Te, jak wiadomo przyprawia nam prawdziwa miłość (dlatego łatwo ją odróżnić od fałszywej, która zwykle przyprawia nam rogi). Cóż z tego, że są to na ogół skrzydła niewidzialne, skoro niosą tak samo, jak pierzaste! Wystarczy mocno kochać, by fruwać jak anioł. Różnica leży w czym innym. Kwestię skrzydeł odkładamy, jako drugorzędną.
Różnica leży w samym sposobie bycia-miłością, jeśli tak można powiedzieć. Jestem nią inaczej niż anioł i to jest właśnie przyczyną kłopotów. Żeby podać jakiś przykład: zdarzało się, iż jakiś anioł oglądał ze mną pisma lub filmy dotyczące pewnego aspektu miłości (niestety, niezbyt dyskretne). Myślicie, że się choćby żachnął? Że zamknął oczy lub się zaczerwienił? Nic z tych rzeczy - spokojnie wychwalał Pana za wspaniałomyślność w rozdzielaniu łuków, sklepień i krągłości, za rozrzutność w szafowaniu tkankę w określonych miejscach, wywyższał za przedziwną różnorodność skóry. I kiedy ja z bijącym sercem, z śliną w gardle, z przyspieszonym pulsem i potem na czole wlepiałem oczy w kolorowy ekran, anioł uwielbiał Boga, że pozwolił ludziom rozmnażać się w taki dziwny , trochę - po cóż ukrywać - śmieszny sposób. O tak, kompromitująca dla mnie obecność anioła już od dzieciństwa działa mi na nerwy. Były chwile, że chciałem go pobić. Może i na śmierć, kto wie jakby się to wszystko skończyło, gdyby w porę nie zdołał przemówić do mojego rozsądku.
Bo, w gruncie rzeczy, mówi pięknie. Trafia w samo sedno. Dobrze jest się z nim zaprzyjaźnić, zwłaszcza w chwilach życiowo poważnych. Chciałbym móc kochać jak on – całkiem bezinteresownie. Bez żadnych przeszkód trwać przy tych, na których mi zależy. Zawsze być dla innych – niezależnie od zmęczenia, czasu oraz sytuacji. Trochę zapomnieć o sobie, dać się prowadzić promieniom Bożej Łaski. Jak to zrobić – oto jest pytanie? Dobry Boże, jak to zrobić, jak to zrobić?
|
|
|
|
|
Kabriela
Gość
|
Wysłany:
Pią 19:46, 07 Lis 2008 |
|
DYLEMAT
Jedziesz sam samochodem. Jest noc. Burza. Mijasz przystanek autobusowy i widzisz troje ludzi oczekujących na autobus:
1.
Staruszke, która wygląda, jakby właśnie umierała,
2.
Twojego dobrego przyjaciela, który kiedyś uratował Ci życie,
3.
Cudowną kobiete/mężczyznę, dokładnie taką/takiego o jakiej zawsze marzyłeś/łaś.
Komu z nich zaproponowałbyś podwiezienie, zakładając, że masz tylko jedno wolne miejsce w samochodzie - powiedzmy, że jedziesz mini-cooperem?
Pomyśl chwilę, zanim przewiniesz dalej!
Ten dylemat został kiedyś wykorzystany w pewnej firmie, jako test przesiewowy dla kandydatów starających się o pracę.
1. Możesz zabrać umierającą staruszke i uratować jej życie.
2. Możesz zabrać przyjaciela i zrewanżować mu się za uratowanie Ci życia.
3. Jednak wówczas może się okazać, że już nigdy nie spotkasz swojej wymarzonej miłości...
Kandydat, którego przyjęto do pracy, z ponad 200 osób, które złożyły aplikację, nie miał żadnych wątpliwości, gdy udzielał odpowiedzi:
- Kogo bym zabrał? To proste. Dałbym kluczyki swojemu przyjacielowi z prośbą, by zabrał staruszkę, jak najszybciej do szpitala. Sam zaś zostałbym na przystanku i wspólnie z kobietą z mych marzeń zaczekałbym na autobus ...
WNIOSEK: Odrzuć schematy !
|
|
|
|
|
skuma
Średniozaawansowany członek forum
Dołączył: 11 Wrz 2008
Posty: 471
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany:
Pon 9:50, 10 Lis 2008 |
|
Pierwszego dnia szkoły, przed rozpoczęciem lekcji, nauczycielka przedstawia nowego ucznia amerykańskiej klasie: - To jest Sakiro Suzuki z Japonii.
Lekcja się zaczyna. Nauczycielka mówi: - Dobrze, zobaczymy jak sobie radzicie z histyorią. Kto mi powie, czyje to są słowa: "Dajcie mi wolność albo śmierć".
W klasie cisza jak makiem zasiał, tylko Suzuki podniósł rękę i mówi: - Patrick Henry, 1755 w Filadelfii.
- Bardzo dobrze Suzuki.
A kto powiedział: "Państwo to ludzie, ludzie nie powinni więc ginąć"
Znowu wstaje Suzuki: - Abraham Linkoln, 1863 w Waszyngtonie.
Nauczycielka spogląda na uczniów i z wyrzutem mówi: - Wstydźcie się! Suzuki jest Japończykiem i zna amerykańską historię lepiej od was!
W klasie zapadła cisza i nagle słychać czyjś donośny szept:
- Pocałuj mnie w dupę pieprzony Japończyku!
- Kto to powiedział? - krzyknęła nauczycielka, na co Suzuki podniósł rękę i bez czekania wyrecytował: - Generał McArtur, 1942 w Guadalcanal, oraz Lee Iacocca, 1982 na walnym zgromadzeniu w Chrysierze.
W klasie zrobiło się jeszcze ciszej i tylko dało się słyszeć cichy szept: - Rzygać mi się chce...
- Kto to był? wrzasneła nauczycielka, na co Suzuki szybko odpowiedział:
- George Bush seniore do japońskiego premiera Tanaki w 1991 podczas obiadu.
Jeden z naprawdę już wkurzonych uczniów wstał i powiedział: - Obciągnij mi druta!
Na to nauczycielka ze zrezygnowanym tonem: - To już koniec. Kto tym razem?
- Bill Clinton do Moniki Levinsky w 1997 roku w Gabinecie Owalnym w Białym Domu - odparł Suzuki bez drgnienia oka.
Na to inny uczeń wstał i krzyknął: - Suzuki to kupa gówna!
Na co Suzuki: - Valentino Rossi po Grand-Prix Brazylii formuły 1 w Rio de Janeiro w 2002 roku.
Klasa już całkowicie popadła w histerię, nauczycielka mdleje, gdy otwierają się drzwi i wchodzi dyrektoe: - Cholera, takiego burdelu to ja jeszcze nie widziałem.
Na co odpowiada Suzuki: - Premier Jarosław Kaczyński do wicepremiera Andrzeja Leppera na posiedzeniu komisji budżetowej w Warszawie w 2007 roku
|
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
skuma
Średniozaawansowany członek forum
Dołączył: 11 Wrz 2008
Posty: 471
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany:
Pon 10:15, 10 Lis 2008 |
|
Nietypowy przepis na kurczaka
.
Kurczaka bardzo starannie umytego ukladamy na dnie naczynia, najlepiej szklanego.
Dodajemy gożdziki i cynamon, skrapiamy cytryną.
Tak przygotowanego kurczaka zalewamy szklanka wina bialego, szklanka wina czerwonego, dodajac 100 g ginu, 100 g koniaku, 200g Smirnoffa i 50 g rumu.
Potrawy nie musimy nawet poddawać obróbce cieplnej..
Kurczaka mozliwie jak najszybciej wypierdalamy, bo jest chujowy.
Natomiast.............. Sos! Sos! Paluszki lizać!
PS. Kurczak musi być martwy, bo inaczej bydle sos wychleje.
|
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB
© 2001/3 phpBB Group :: FI Theme ::
Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
|