Negocjacje z bractwem

Criss zaskoczony słowami Sebastiana otworzył szerzej oczy po czym spojrzał się na Ukara czekając na jego odpowiedzi samemu nic nie mówiąc

{Cholera może być naprawdę źle jeśli ten hazat tu przybędzie, naprawdę źle}

- Nasze siły są już w gotowości pozostaje tylko czas transportu. - Uśmiecha się do Sebastiana i przybliża komunikator do ust.
- Jak szybko możecie wysłać wsparcie? Potrzebujemy co najmniej trzech grawilotów do desantu. Trzeba zająć przyczółek technokratów, nie powinni się spodziewać ataku z morza i możemy liczyć na wsparcie od strony lądu, prawda? - patrzy znacząco na brata.

Alexander uśmiecha się drapieżnie po swojej stronie.

"Przygotowania zaczęliśmy jeszcze zanim grawiloty technokratów przeleciały nam nad głowami. W obozie kończą pakować ostatnie elementy hardware'u na pokład naszych grawilotów. To co jest mi potrzebne tutaj, w naszym centrum dowodzenia, to porządny rozkład sił do umiejscowienia na mapie, którą mam przed nosem."

-Wobec tego nie omieszkamy z nich skorzystać - Sebastian podchodzi do odbiornika
- Muszę pana prosić o przełączenie się na częstotliwość rt459/7. Na niej połączy się pan z naszym centrum taktycznym. Hasło - Ortega. Dalsze ustalenia pozostawię ludziom potrafiącym wykorzystać potencjał państwa sił. - Zwraca się znowu do was - Myślę że jeśli panowie sobie tego życzą możemy już w miarę bezpiecznie wyjść na zewnątrz, chyba ostatnie resztki sił technokracji zostały wymiecione z bezpośredniego sąsiedztwa. -

Criss zamyślił się

{Kurwa, kurwa, kurwa, kurwa, kurwa................. itd.}

- Tak chodzimy chce na własne oczy zobaczyć pole bitwy, a po za tym chciał bym wiedzieć jaka jest decyzja co do użyczenia nam transportowca

- Możemy iść ... muszę przyznać, że znacie się na walce z technokratami. Nie chciałbym mieć was za wroga. - stwierdził z nieskrywaną szczerością i wyszedł za Sebastianem.

- Wróćmy jednak do sprawy naszej propozycji. Miejsce dla waszego człowieka na naszym statku i podróż na Byzantium w zamian za wasz transport na orbitę.

- Obserwować pole bitwy? Nie to miałem na myśli, zresztą zanim nie opadnie pył po bombardowaniu - co może potrwać nawet kilka godzin - niewiele będzie tam widać. Myślałem raczej o wyjściu na taras, tam jest po prostu bardziej komfortowo. Natomiast co do sedna - pomożemy wam ale tylko dlatego że sami chętnie dorwali byśmy doktora Ivanowa. Co do "wyzwolenia" - W teorii ta planeta nie jest nawet częścią imperium, zresztą nie wierzę żeby wieści co do wydarzeń mających tu miejsce nie dotarły do stolicy. Obawiam się ze nawet jeśli dotrzecie z powrotem do Byzantium -niewiele nam to pomoże. Co do naszych pasażerów - wobec sytuacji która ma właśnie miejsce chcemy ewakuować cześć dostojników nie należących do bractwa. Oczywiście wraz z niezbędną eskortą. Ale nie upieramy się przy wysadzeniu ich w stolicy, to może być dowolny port kosmiczny niezajęty przez żadna wrogą kościołowi siłę z którego będą mieli możliwość kontynuowania podróży. Wciąż pozostawia to jednak przed nami jeden problem. My również mamy do doktora wile pytań. Inkwizytor Puatier ma wobec niego listę zarzutów długą jak ramię woroksa i oficjalny nakaz osądzenia jego działań w czasie wojny. A do teraz na pewno ilość oskarżeń można spokojnie podwoić. Wiec jak widzicie- nie możemy pozwolić panu Goddale na "ostatnie chwile Ivanova gdy będę go przepytywał wyryją się w pamięci tych co będą tego świadkami na lata" ponieważ uniemożliwiło by to przeprowadzenie sądu w sprawie działań wcześniejszych działań.

-Czyli jak rozumiem mamy pochwycić Ivanova, wyciągnąć z niego co potrzebujemy, a potem wy bezwysiłkowo dostaniecie go do osądzenia ? Bardzo interesująca perspektywa.

Ostanie słowa padły z bardzo mocno wyczuwalnym cynizmem

- Po przepytaniu dostaniecie go na własność. Co do sprawy przybycia tutaj floty imperium to nie będę nalegał, ale niedawno powstała specjalna jednostka do radzenia się z tego typu piratami. Nie wiem czy zdają sobie sprawę, że stoją za tym technokraci, ale na waszym miejscu rozważyłbym możliwość zwrócenia się do nich o pomoc.

- Ale skoro nie chcecie pomocy w ratowaniu tej planety to rozumiem, że macie jakiś plan? Bez wsparcia technokratom kiedyś uda się zdobyć waszą wyspę i te święte przedmioty o których wspominałeś.

- Słysząc pytanie Crisa Brat uśmiecha się.
- Dokładnie. To jest to czego od was oczekujemy. Macie jakiś inny wybór? - Odwraca się do Ukara - Plan? Nie, nic nie przychodzi mi do głowy. Mój sceptycyzm wynika w dużej mierze z tego ze nie wykazaliście się dotychczas jakąś wyjątkową skutecznością. Jak mówiłem wcześniej. Zeszliście na powierzchnię świata o którym nic nie wiecie, tracąc przy tym możliwość wydostania się z niego. Następnie nawiązaliście współprace z najbardziej niegodną zaufania siłą poza samą technokracją. Chociaż chyba nawet bardziej bo po technokracji zawsze wiadomo czego się spodziewać.
Teraz jesteście w tak beznadziejnej sytuacji że musicie prosić nas o pomoc w wydostaniu się. Owszem, to co proponujecie, ewakuacja cywilnych dostojników i przekazanie informacji może być bardzo przydatne. Ale musicie zrozumieć mój sceptycyzm wobec waszych szans. Skąd mogę mieć pewność że nie zostaniecie zestrzeleni przy próbie opuszczenia orbity? A wraz z wami osoby którym chcieli byśmy zapewnić bezpieczeństwo? A tam nad nami jest naprawdę dużo okrętów.
Natomiast co do konkretów. Mamy tu trzy transportowce klasy Zorza i możemy zapewnić do niuch pilotów. Możemy oddać je do waszej dyspozycji od momentu w którym doktor Iwanow trafi w nasze ręce. Co sądzicie o takim rozwiązaniu? -

- Ruchowi oporu zależy na powodzeniu naszego planu równie mocno jak wam. Też chcą wydostać z tej planety pewnych ludzi. Zresztą jeśli mielibyśmy zostać zdradzeni to już z całą pewnością do tego by doszło. Co do osłonięcia naszego startu to ... mamy szansę na pewną dywersję. Spróbujemy namieszać w komunikacji z orbitą, jeśli się poszczęści może nawet zestrzelą własny transporter. A w tym czasie my już powinniśmy być na naszym statku.

Criss spojrzał się z pewna podejrzliwością na Ukara gdy ten wspomniał o dywersji

{Co ty znowu knujesz....}

- Trzy transportowce i piloci do nich hmm... niech i tak będzie

- Bardzo dobrze, w takim razie mamy umowę. - Niech Wszechstwórca i jego święci wspomogą was w waszym zamyśle. -
Na zewnątrz odległa kanonada powoli milknie...